Sztangistów sny o potędze
Już za rok kolejne Igrzyska Olimpijskie Rio de Janeiro 2016. W związku z tym przybliżymy państwu poszczególne dyscypliny sportowe i nasze szanse na medale w Brazylii. Swoje rozważania zaczniemy od dyscypliny sportowej, która zawsze dostarczała nam mnóstwo medali, czyli podnoszenia ciężarów.
Niestety złote czasy polskiej sztangi dawno już minęły. Najdobitniej to było widać podczas ostatnich mistrzostw świata, które w ubiegłym miesiącu odbyły się w Stanach Zjednoczonych. Na nasze reprezentantki i naszych reprezentantów, powracających z Houston nikt nie oczekiwał, ani kibice, ani przedstawiciele mediów. W hali przylotów stołecznego portu lotniczego nie było wesołych fajerwerków na powitanie. To efekt wyników uzyskanych przez reprezentację Polski w Houston. Czy można więc z optymizmem patrzyć w przyszłość? Wydaje się, że nie. Polskie ciężary to obecnie czterech solidnych zawodników i kilka osób, które można pokazać na igrzyskach, ale nie ma co z nimi wiązać nadziei nawet na miejsca punktowane. Mistrzostwa Świata w Houston to druga z rzędu impreza rangi światowej, z której biało-czerwoni wrócili bez medalu. Nasza żeńska sztanga na podium szans nie ma od dawna, a ostatnią medalistką wśród seniorek w zawodach światowych pozostaje Agata Wróbel. Jedenaście lat temu – podczas igrzysk olimpijskich w Atenach – zajęła trzecie miejsce w kategorii +75 kg i zamiast kontynuować karierę zawodniczą wyjechała do Anglii, gdzie najpierw pakowała sałatki, a następnie segregowała odpady, szukając środków do życia. W ten sposób zakończyła swoją przygodę z ciężarami nasza najlepsza sztanfgistka. Blisko światowej czołówki były również Dominika Mistreska, Aleksandra Klejnowska-Krzywańska i Marieta Gotfried, ale to już melodia przeszłości. Dominika zakończyła już karierę zawodniczą, a Oli i Mariecie rywalki uciekły o przestrzeń kosmiczną. Tak więc szanse medalowe naszych sztangistek w Rio de Janerio są co najwyżej iluzoryczne. Wśród mężczyzn, „medalową przerwę” trwającą dłużej niż rok w mistrzostwach świata mieliśmy w sezonach 2002 i 2003. W 2004 roku w igrzyskach w Atenach, też bez medalu, no i mistrzostwach świata w 2005 roku – podobnie. Później zaczęli sukcesy odnosić pojedynczy zawodnicy Dołęga, Zieliński i Bonk. Wydawało się, że powoli polska sztanga męska się odradza. Niestety były to tylko wyjątki potwierdzające regułę, bowiem nasi eksportowi zawodnicy nie pociągnęli za sobą młodszych zawodników. Wróćmy do wydarzeń w Houston – to nie były udane mistrzostwa dla naszych seniorek i seniorów. Wśród kobiet â Wioleta Jastrzębska w kategorii 53 kg była 31, Aleksandra Klejnowska-Krzywańska w kategorii 58 kg zajęła miejsce 18, Joanna Łochowska w tej samej kategorii była 14, Patrycja Piechowiak w wadze 69 kg zajęła miejsce 18, Małgorzata Wiejak w kat. 75 kg – 19, Sabina Bagińska i Aleksandra Mierzejewska w kategorii plus 75- 28. Wśród mężczyzn – także daleko – w wadze 77 kg – Krzysztof Szramiak zajął 16 lokatę, w kategorii 94 kg – Adrian Zieliński wywalczył 5 miejsce, a Tomasz Zieliński był 11, w kategorii 105 kg – Arkadiusz Michalski był 6. Dwudzisty w wadze superciężkej (+105 kg) był Arsen Kasabijew, a Bartłomiej Bonk i Krzysztof Klicki nie byli klasyfikowani w dwuboju, bo nie zaliczyli rwania – Bartłomiej w kategorii 105 kg i Krzysztof – w kategorii + 105 kg.
Po mistrzostwach świata w Houston, jeśli chodzi olimpijskie klasyfikacje pozostajemy z dorobkiem sprzed roku – wśród mężczyzn mamy cztery olimpijskie nominacje, wśród kobiet â żadnej! Jeszcze niedawno powiedzielibyśmy, że jest to dorobek takich krajów jak Hiszpania, Kolumbia czy Egipt, ale nie Polska! A jednak! Pojawiają się teraz opinie – działaczy, dziennikarzy, byłych zawodników – o fatalnej kondycji polskich ciężarów, że to wina nowych władz, a wielu spraw nie dopilnował osobiście prezes Szymon Kołecki! Łatwo tak lać żółcią! Szczypać i kopać â tak najwygodniej. Ja mam jednak zupełnie inne zdanie. Obserwując poczynania prezesa Kołeckiego podczas mistrzostw świata, które odbyły się nie tak dawno we Wrocławiu z dumą patrzyłem na pracę prezesa Kołeckiego i jego kolegów z PZPC. Impreza była przygotowana na medal, a i prezes nie szczędził serca polskim zawodnikom. Zapomnieliśmy chyba, że potęgą w podnoszeniu ciężarów mężczyzn to byliśmy dawno, a nawet bardzo dawno. A w ostatnim dwudziestoleciu o sile dyscypliny zaświadczały jedynie wybitne indywidualności. Nie trzeba wymieniać nazwisk, każdy wie o kogo chodzi. Najlepiej nasze „sny o potędze” pokazują statystki. Od wprowadzenia w 1998 roku nowych kategorii wagowych polscy ciężarowcy zdobywali medale w mistrzostwach świata tylko w trzech kategoriach wagowych â 85 kg, 94 kg i 105 kg. W trzech najlżejszych wagach byliśmy reprezentowani w mistrzostwach świata jedynie pięć razy. Przez ostatnie lata (1998-2015) w mistrzostwach świata wystąpiło 103 polskich zawodników. Ogółem zdobyliśmy w tym czasie 10 medali ( 4 złote, 2 srebrne i 4 brązowe). Szesnaście razy nasi zawodnicy nie ukończyli dwuboju. A ostatnim zawodnikiem, który zaliczył sześć podejść był Dominik Dyderski w roku 2002 w kategorii 77 kg. Jeśli chodzi o kobiety â w latach 1998-2015 startowało w mistrzostwach świata 88 polskich zawodniczek. Najwięcej – 22 wystąpiło w kategorii 58 kg która była reprezentowana na wszystkich mistrzostwach. Mamy tylko dwie kategorie medalowe – 58 kg i oraz +75 kg. Nasze panie zdobyły 5 medali (2 złote, 2 srebrne i 1 brązowy). W historii startów naszych zawodniczek w mistrzostwach świata seniorek, żadna z nich nie ukończyła rywalizacji z sześcioma „czystymi” podejściami. W czterech przypadkach Polki nie ukończyły dwuboju. Te dane pokazują â gdzie jesteśmy, jaką mamy szeroką bazę w gronie najstarszych!
W ostatnich dwóch latach, związek wyłożył naprawdę duże środki finansowe na szkolenie młodzieży w oparciu o najnowsze opracowania medyczne i naukowe. Ale to zaprocentuje dopiero za kilka lat.
Krzysztof Centner